piątek, 27 września 2013

Krótka historia napisana przed mamę Klementynki
Witam wszystkich. mam na imię Aneta , jestem mama Klemesi tata Sebastian jest obok, opowiem wam nasza historie .
Seba od zawsze chciał dziecka ja się wahałam, długo zastanawiałam się nad kolejna ciąża, bardzo bałam się o zdrowie dziecka. Po konsultacjach z lekarzami podjęłam decyzje.
Klemensia jest moim czwartym dzieckiem, a  Sebastiana pierwszym.
Poza Klementynką mam jeszcze troje dorosłych dzieci : Paula 23 lata, Żanetka 22 lata i Kacper 17 lat. Dziewczynki maja już swoje dzieci ,jestem babcia trojga wnucząt : Oliwunia, Lenusia, Kubuś.
Klemensia urodziła się zdrowa -  dostała 10 punktów w skali apgar .Przez trzy miesiące nasze dziecko było zdrowe. w kwietniu poszliśmy na szczepienie, mała została przebadana i zaszczepiona,po kilku minutach zaczęła nam siniec i nie mogla złapać oddechu. pod tlenem trafiliśmy do szpitala na Unii Lubelskiej . Tam w przeciągu dwóch godz, zrobili badania i
usłyszeliśmy, że stan naszej córki jest ciężki : zapalenie mięśnia sercowego z następstwem kardiomopati rozsrzeniowej i niewydolność serca.
Przeżyliśmy szok nie wiedząc co to jest . Tysiące pytań i wciąż jedna odpowiedź módlcie się ... przez dwa tyg nie mogliśmy bracćjej na ręce, kąpać ,przewijać, nic...tylko siedzieć na krześle patrzeć w smutne i przerażone  oczy i modlić się...
Klementynka dwa razy miała przetaczaną krew, żyły miała cienkie jak papier.. W szpitalu spędziliśmy dwa miesiące. tam ochrzciliśmy Klemensie.i dopiero teraz zrozumiałam  co to jest sakrament Chrztu Świętego.
Nie zastanawiałam się jak się uczesze ,w co ubiorę ,co podam do jedzenia, nic z tego. Kiedy przyszedł ksiądz Klemensia spala ubrana w body kupione w ciuchbudzie przez kolezankę ,a my rodzice,skuleni zapłakani,w dresach.  W Chrzcie poczuliśmy siłę, wiedzieliśmy,że to pomaga Klemesi . Pamiętam ze to był wtorek i było  bardzo gorąco. Nazwaliśmy nasza córkę KLEMENTYNA JOLANTA MARIA ...........
Jestem szczęśliwa z Sebą i pragnęłam tylko zdrowego dziecka, modliłam się cala ciąże o jej zdrowie. Niestety góra zdecydowała inaczej, nie rozumiem tego ale pokornie to przyjęłam , wiem ze Klemensia jest bardzo chora ,wiem ze czeka ja dużo cierpienia, ale wiem tez ze nasze dziecko nie umrze - tego jestem pewna. Bedąc w szpitalu w poznaniu uslyszałam ze tylko silnym rodzicom dzieci tak ciężko chorują, bo tylko silni rodzice przetrwają chorobe dziecka. Faktem jest ze Klemesia ma zawziętych rodziców a sama jest niesamowitym indywiduum.ma ogromną wole ąycia., jest żywym skarbem ,wszędobylskim ale to po ojcu .
Jesteśmy trzy miesiące w domu klemesia rośnie, przybiera na wadze ,jest pogodna i wciąż uśmiechnięta. Ma osiem miesięcy ale jeszcze sama nie siedzi jest na to za słaba - to nic cieszymy się ze nie przeziębia się. Codziennie jesteśmy na spacerze,poznaje świat ,ciekawi ją wszystko - nauczyła się mowić mama - buziunia  jej się nie zamyka to po mamie .






1 komentarz:

  1. Mój śliczny Jokerek :******* Chudzinka moja piękna :*** <3

    OdpowiedzUsuń